Justin's POV :
Nadal oszołomiony ruszyłem w stronę salonu. Wchodząc tam zobaczyłem moich przyjaciół siedzących wygodnie na kanapach, oraz Selene, która spojrzała na mnie przelotnie. Musze postarać się o to by mi zaufała. Tylko jak? Może Sean mi poworze, w końcu jest z Demi i chyba powinien wiedzieć coś o takich sprawach.
- Ej stary! Chcesz browara?! - z zamyślenia wyrwał mnie głos krzyczącego Chrisa.
- Jasne! Jeszcze pytasz?! - wziąłem od niego piwo i usiadłem obok naburmuszonej Katherine.
- Coś się stało? - szepnąłem jej do ucha, a moje usta dotknęły jej skóry. Przeszedł ją zauważalny dreszcz. Doskonale wiem jak na mną działa, a że teraz jestem wkurzony i muszę rozładować jakoś całe napięcie to nie zaszkodzi jak trochę ją nakręcę. Spojrzałem przelotnie na pozostałych, jednak nikt na nas nie patrzył. Wszyscy byli zbyt zajęci dyskutowaniem na jakiś temat. To dobrze.
- Teraz już nic - powiedziała, a jej głos zadrżał gdy moje usta przyssały się do jej szyi. Jęknęła. Po chwili oderwałem się od niej zostawiając na jej skórze dużą i bardzo widoczną malinkę. Spojrzała na mnie ciężko dysząc. Pewnie spodziewała się czegoś jeszcze, ale zamiast tego ja uśmiechnąłem się do niej i siadając wygodniej otworzyłem swoje piwo ciągnąc z niego porządny łyk. Poczułem na sobie czyjś wzrok. Spojrzałem w bok i ujrzałem Selene, która patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczyma. Mrugnąłem do niej szeroko się przy tym uśmiechając, a przewróciła oczami i powiedziała coś do Ariany. Niespodziewanie poczułem czyjąś rękę głaszczącą moje udo niebezpiecznie blisko mojego krocza. Zgadnijcie czyja to była ręka...
Selena's POV :
Justin... Katherine... Oni się obleśni! Gdy zobaczyła jak Justin zaczyna całować ją po szyi, a potem robi jej jeszcze malinkę, skrzywiłam się. Poczułam zazdrość? O nie, na pewno nie! Ugh... jak ten chłopak mnie denerwuje!
- On jest obleśny - powiedziałam do Ariany.
- Co? Kto? - spytała zdezorientowana.
- Uh... No Justin. Przed chwilą obściskiwał się z Kat! - prawie krzyknęłam. Na szczęście nikt oprócz jej mnie nie słyszał. Ariana zrobiła obojętną minę.
- No co ty? Hahahah - zaśmiała się - Pewnie jest napalony. Nie zdziwię się jak zaraz pójdą na górę i...
- O nie! - przerwałam - nie pozwolę, żeby zrobili "to" w moim domu, a co dopiero w moim lub mojego taty łóżku. - spojrzałam na nią po czym oby dowie roześmiałyśmy się.
- To co, gramy w butelkę? - zapytał Sean przytulając Demi. To spojrzała na niego i przytaknęła tak jak pozostali. Ariana oczywiście klasnęła w dłonie jak małe dziecko co prawiło, że zaśmiałam się.
- A ty Sel? Grasz? - spytała mnie Demi siadając obok mnie. Mam pewne wątpliwości co do tej "zabawy" no, ale w sumie raz się żyję.
- Em no tak, czemu nie - uśmiechnęłam się.
Wszyscy usiedliśmy w kółku. Oczywiście Chris chciał kręcić butelką jako pierwszy, zresztą zdziwiłabym się gdyby nie chciał. Wypadło na Sean'a.
- Hahah no stary! - zawturował Chris, już wiedziałam, że wpadł na głupi pomysł - musisz rozebrać się do naga i zapukać do najbliższego domu, a gdy ktoś ci otworzy spytasz się czy możesz tak pójść na plaże - powiedział śmiejąc się. Przez chwilę panowała kompletna cisza, ale zaraz wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, oczywiście oprócz biednego Sean'a, który siedział naburmuszony. Jakoś wcale mnie to nie dziwi. Ja osobiście nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła i myślałam, że Sean też nie jednak zmieniłam swoje zdanie gdy zobaczyłam jak mój nowy kolega zdejmuje koszulkę ukazując swój umięśniony brzuch, który swoją drogą był cholernie seksowny. Sean był już bez spodni.
- Hahaha bo się zaraz posikam - Chris cały czas się śmiał, oczywiście Justin do niego dołączył i przybili sobie piątkę. Sean stał przed nami w samych bokserkach, gdy chwycił brzegi majtek zakryłam momentalnie ręką oczy i czekałam spokojnie, aż skończy swoje głupie zadanie. Sam fakt, że nigdy nie widziałam penisa utrudniał wszystko. Boże co ja tu robię? Nie! Co oni tu robią?! Cholera. Przecież mieliśmy oglądać filmy, a zamiast tego mój kolega lata nago po moim osiedlu. Super. Zdjęłam powoli rękę z twarzy zauważając, że wszyscy głośno się śmiejąc kierują się do drzwi.
- Zawstydzona? - usłyszałam za plecami. Oh... Bieber no bo kto by inny.
- Nie - powiedziałam chłodno. Justin westchnął i usiadł obok mnie.
- Słuchaj. Przepraszam za to co powiedziałam wcześniej i za to co chciałem zrobić wtedy na imprezie - powiedział patrząc mi w oczy. Szczerze to nie spodziewałam się tego. - Poczułaś się urażona i ja to rozumiem. Mam nadzieję, że przyjmiesz moje przeprosiny i zostaniemy przyjaciółmi - spojrzał na mnie wyczekująco. W zasadzie nawet nie wiedziałam co powiedzieć. Zaskoczył mnie.
Justin's POV :
Tak, tak. Zdecydowałem się ją przeprosić. Stwierdziłem, że może gdy ja przeproszę to... Teraz siedze koło niej na kanapie i czekam jak debil, aż mi odpowie. Spojrzałem jej w oczy. Piękne oczy... Co?! Bieber co ty gadasz?!
- Dobrze. - powiedziała w końcu - przyjmuje przeprosiny - mówiąc to uśmiechnęłam się. Wyglądała słodko gdy się uśmiechała. Cholera... muszę przestać to robić. Mimowolnie też się uśmiechnąłem.
- Jeszcze jedno - powiedziała gdy chciałem wstać.
-Tak?
- Na drugi raz mógłbyś nie obściskiwać się z Katherine?- zapytała z zażenowaniem w głosie.
Zaśmiałem się.
- A co? Jesteś zazdrosna? - spytałem zazdrosny.
- Oczywiście, że nie - powiedziała rumieniąc się. Ta jasne, a ja jestem Einstein.
- Jasne, jasne - spojrzałem na nią. Teraz była już czerwona jak burak - rumienisz się mała.
- Nie, wcale, że nie - powiedziała i wstała.
- Gdzie idziesz?
- Do reszty. Chce zobaczyć to przedstawienie - zaśmiała się słabo. Dobrze wiem, że kłamie. To cnotka, nigdy nie wiedziała nagiego chłopaka i na pewno nie ma ochoty teraz go oglądać. Zapewne ja ją speszyłem. Cóż... nic nie poradzę, że tak działam na kobiety.
_________________________________________________________________________________
No więc proszę bardzo. Nowy rozdział :) Mam nadzieję, że się podoba.
Już niedługo pojawi się nowa postać, która może dużo namieszać...
@GimberLoveJB to mój twitter, na którym będę powiadamiała o nowych rozdziałach :)
Zapraszam również do komentowania, to na prawdę motywuję kochani :) Dziękuję za to, że w ogolę ktoś to czyta :) <3
czwartek, 18 lipca 2013
piątek, 12 lipca 2013
Rozdział 4
- O nie! Na to się nie zgodzę - powiedziałam gorączkowo.
- Oj no weź... To może chociaż zaprosimy Chrisa, Demi itp?
Zawahałam się się przez chwilę, ale w końcu odpuściłam.
- No dobra, ale tylko oni, nikt więcej jasne?
- Jej! - pisnęła - urządzimy sobie noc horrorów! Będzie super! - uśmiechnęła się szeroko.
- Ta...
Po 15 minutach dojechałyśmy do domu, mojego taty już nie było. "Szybko się zwinął" pomyślałam. Weszłyśmy do domu i opadłyśmy zmęczone na kanapę.
- Zadzwonisz po nich czy ja mam to zrobić? - spytała Ariana.
- Zadzwoń. Ja przygotuję jakieś przekąski itp. - powiedziałam i poszłam do kuchni.
Z jednej strony byłam trochę wkurzona na to całe spotkanie, no bo jak się zaprosi całą paczkę to jasne jest to, że Justin też się pojawi, ale z drugiej strony nie mamy co robić, a poza tym i tak miałam rozmawiać z Jusem. Sięgnęłam do dolnej szuflady wyjmując z niej chipsy i popcorn.
- Będą za godzinę - nagle za plecami usłyszałam śpiewny głos mojej przyjaciółki. Podskoczyłam wystraszona. Obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Wystraszyłaś mnie - powiedziałam przez śmiech - lepiej mi pomóż - powiedziałam podając jej paczkę chipsów i miskę. Gdy wszystko przesypałyśmy zaniosłyśmy do to salonu.
- Chodź jeszcze ze mną na strych po poduchy do siedzenia - powiedziałam do Ariany.
- Oki Doki! - klasnęła uradowana w dłonie. Czasami zachowuję się jak dziecko, ale i tak ją kocham. Zaśmiałam się pod nosem. 10 minut później wszystko było już przygotowane, a do przyjazdu naszej paczki zostało jeszcze 15 minut, więc stwierdziłam, że zdążę się jeszcze wykąpać.
- Idę na górę wziąć prysznic.
- Też bym w sumie mogła - powiedziała Ariana.
- Spoko. Chodź dam ci jakieś ciuchy - powiedziałam idąc w stronę mojego pokoju. Ariana wybrała sobie jakieś rzeczy i popędziła do łazienki, natomiast ja nie mogłam zdecydować się w co ma się ubrać. W końcu wybrałam kremowe rurki i luźny czarny sweterek. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam to łazienki. Po około 10 minutach wyszłam odświeżona i zauważyłam moją przyjaciółkę siedzącą przy biurku i szperającą coś w laptopie.
- Rozgościłam się - powiedziała z uśmiecham zerkając na mnie. Zaśmiałam się.
- Widzę. Za ile tu będą?
- Za chwilę powinni być.
- Mhm... słuchaj...
- Tak?
- Czy Katherine coś do mnie ma?
- Em... Nic mi o tym nie wiadomo, ale nie przejmuj się nią. Ona jest suką, a w naszej paczce jest tylko dlatego, że jest ładna, i jest przyrodnią siostrą Sean'a. Tak między nami to w naszej grupie to chyba tylko Chris i Justin ją lubią bo Sean często żali się mi, że ma jej już dość - westchnęła.
- Huh... Dobra, chodź na dół. Chyba już przyjechali. Słysze samochód - miałam racje. Ledwo zeszłyśmy na dół, a już po domu rozniósł się dźwięk dzwonka. Obie podbiegłyśmy do drzwi i otworzyłam je.
-Przynieśliśmy browary! - krzyknął Chris podnosząc ręce by pokazać dwie siatki z alkoholem. Wchodząc do domu podszedł do mnie i do Ariany i pocałował nas w policzki. Spojrzałam na Ariane i zauważyłam, że jej policzki pokrył rumieniec. Czyżby... Nie... Wszyscy wesz, ale... nie było Justina. Już chciałam zamknąć drzwi gdy ktoś z zewnątrz zablokował je fioletowym Supr'em. Otworzyłam szerzej drzwi i moje serce momentalnie przyspieszyło. Stał w nich uśmiechnięty od ucha do ucha Justin. On jest bardzo, bardzo przystojny. Nie da się tego ukryć.
- Cześć mała - przywitał się ze mną. Gdy to usłyszałam przypomniała mi się impreza i to co Justin próbował na niej zrobić. Od razu przestałam postrzegać go jako idealnego chłopaka.
- Cześć - powiedziałam oschle i odwróciłam się do niego plecami - zamknij za sobą drzwi.
Zamknął je i podbiegł do mnie.
- Zaczekaj - chwycił moje ramie, poczułam jak przyjemny dreszcze przechodzi przez moje ciało - wiesz...
- Tak? - w moim umyśle pojawił się obraz, na którym Justin mnie przeprasza.
- Może dokończymy to co zaczęliśmy wczoraj?
Byłam zaszokowana tym co powiedział. Ze złości zrobiłam się cala czerwona. Dłużej się nie powstrzymując uderzyłam go w twarz.
- Słuchaj KOLEGO - przybliżyłam się do niego - nie jestem dziwką, którą możesz przelecieć! Nawet mnie nie znasz! Jestem też pewna, że nawet nie pamiętasz jak mam na imię, a chcesz uprawiać ze mną seks! Serio za taką mnie masz?! Słyszałam o twoich przygodach z dziewczynami, ale wybacz, ze mną żadnej nie przeżyjesz Bieber - wysyczałam mu to wszystko prosto w twarz. Jego mina była bezcenna, a ja byłam z siebie dumna. Justin jest bardzo przystojny, ale myśli tylko o jednym i dopóki to się nie zmieni nie mam z nim o czym rozmawiać. Nadal nabuzowana ruszyłam w stronę salonu, zostawiając Justina samego.
Justin's POV :
Byłem zaszokowany tym co powiedziała. Nie spodziewałem się takiego obrotu akcji. No dobra może trochę przesadziłem, ale kurde, każda laska od razu by ze mną poszła. Ona jest inna... coś mi się wydaję, że będę musiał bardziej się o nią postarać... a raczej o to co chcę z nią zrobić.
________________________________________________________________________________
Oto jest kolejny rozdział. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, po prostu nie miałam weny. Mam nadzieje, że się podoba, komentujcie :) <3
- Oj no weź... To może chociaż zaprosimy Chrisa, Demi itp?
Zawahałam się się przez chwilę, ale w końcu odpuściłam.
- No dobra, ale tylko oni, nikt więcej jasne?
- Jej! - pisnęła - urządzimy sobie noc horrorów! Będzie super! - uśmiechnęła się szeroko.
- Ta...
Po 15 minutach dojechałyśmy do domu, mojego taty już nie było. "Szybko się zwinął" pomyślałam. Weszłyśmy do domu i opadłyśmy zmęczone na kanapę.
- Zadzwonisz po nich czy ja mam to zrobić? - spytała Ariana.
- Zadzwoń. Ja przygotuję jakieś przekąski itp. - powiedziałam i poszłam do kuchni.
Z jednej strony byłam trochę wkurzona na to całe spotkanie, no bo jak się zaprosi całą paczkę to jasne jest to, że Justin też się pojawi, ale z drugiej strony nie mamy co robić, a poza tym i tak miałam rozmawiać z Jusem. Sięgnęłam do dolnej szuflady wyjmując z niej chipsy i popcorn.
- Będą za godzinę - nagle za plecami usłyszałam śpiewny głos mojej przyjaciółki. Podskoczyłam wystraszona. Obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Wystraszyłaś mnie - powiedziałam przez śmiech - lepiej mi pomóż - powiedziałam podając jej paczkę chipsów i miskę. Gdy wszystko przesypałyśmy zaniosłyśmy do to salonu.
- Chodź jeszcze ze mną na strych po poduchy do siedzenia - powiedziałam do Ariany.
- Oki Doki! - klasnęła uradowana w dłonie. Czasami zachowuję się jak dziecko, ale i tak ją kocham. Zaśmiałam się pod nosem. 10 minut później wszystko było już przygotowane, a do przyjazdu naszej paczki zostało jeszcze 15 minut, więc stwierdziłam, że zdążę się jeszcze wykąpać.
- Idę na górę wziąć prysznic.
- Też bym w sumie mogła - powiedziała Ariana.
- Spoko. Chodź dam ci jakieś ciuchy - powiedziałam idąc w stronę mojego pokoju. Ariana wybrała sobie jakieś rzeczy i popędziła do łazienki, natomiast ja nie mogłam zdecydować się w co ma się ubrać. W końcu wybrałam kremowe rurki i luźny czarny sweterek. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam to łazienki. Po około 10 minutach wyszłam odświeżona i zauważyłam moją przyjaciółkę siedzącą przy biurku i szperającą coś w laptopie.
- Rozgościłam się - powiedziała z uśmiecham zerkając na mnie. Zaśmiałam się.
- Widzę. Za ile tu będą?
- Za chwilę powinni być.
- Mhm... słuchaj...
- Tak?
- Czy Katherine coś do mnie ma?
- Em... Nic mi o tym nie wiadomo, ale nie przejmuj się nią. Ona jest suką, a w naszej paczce jest tylko dlatego, że jest ładna, i jest przyrodnią siostrą Sean'a. Tak między nami to w naszej grupie to chyba tylko Chris i Justin ją lubią bo Sean często żali się mi, że ma jej już dość - westchnęła.
- Huh... Dobra, chodź na dół. Chyba już przyjechali. Słysze samochód - miałam racje. Ledwo zeszłyśmy na dół, a już po domu rozniósł się dźwięk dzwonka. Obie podbiegłyśmy do drzwi i otworzyłam je.
-Przynieśliśmy browary! - krzyknął Chris podnosząc ręce by pokazać dwie siatki z alkoholem. Wchodząc do domu podszedł do mnie i do Ariany i pocałował nas w policzki. Spojrzałam na Ariane i zauważyłam, że jej policzki pokrył rumieniec. Czyżby... Nie... Wszyscy wesz, ale... nie było Justina. Już chciałam zamknąć drzwi gdy ktoś z zewnątrz zablokował je fioletowym Supr'em. Otworzyłam szerzej drzwi i moje serce momentalnie przyspieszyło. Stał w nich uśmiechnięty od ucha do ucha Justin. On jest bardzo, bardzo przystojny. Nie da się tego ukryć.
- Cześć mała - przywitał się ze mną. Gdy to usłyszałam przypomniała mi się impreza i to co Justin próbował na niej zrobić. Od razu przestałam postrzegać go jako idealnego chłopaka.
- Cześć - powiedziałam oschle i odwróciłam się do niego plecami - zamknij za sobą drzwi.
Zamknął je i podbiegł do mnie.
- Zaczekaj - chwycił moje ramie, poczułam jak przyjemny dreszcze przechodzi przez moje ciało - wiesz...
- Tak? - w moim umyśle pojawił się obraz, na którym Justin mnie przeprasza.
- Może dokończymy to co zaczęliśmy wczoraj?
Byłam zaszokowana tym co powiedział. Ze złości zrobiłam się cala czerwona. Dłużej się nie powstrzymując uderzyłam go w twarz.
- Słuchaj KOLEGO - przybliżyłam się do niego - nie jestem dziwką, którą możesz przelecieć! Nawet mnie nie znasz! Jestem też pewna, że nawet nie pamiętasz jak mam na imię, a chcesz uprawiać ze mną seks! Serio za taką mnie masz?! Słyszałam o twoich przygodach z dziewczynami, ale wybacz, ze mną żadnej nie przeżyjesz Bieber - wysyczałam mu to wszystko prosto w twarz. Jego mina była bezcenna, a ja byłam z siebie dumna. Justin jest bardzo przystojny, ale myśli tylko o jednym i dopóki to się nie zmieni nie mam z nim o czym rozmawiać. Nadal nabuzowana ruszyłam w stronę salonu, zostawiając Justina samego.
Justin's POV :
Byłem zaszokowany tym co powiedziała. Nie spodziewałem się takiego obrotu akcji. No dobra może trochę przesadziłem, ale kurde, każda laska od razu by ze mną poszła. Ona jest inna... coś mi się wydaję, że będę musiał bardziej się o nią postarać... a raczej o to co chcę z nią zrobić.
________________________________________________________________________________
Oto jest kolejny rozdział. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, po prostu nie miałam weny. Mam nadzieje, że się podoba, komentujcie :) <3
środa, 3 lipca 2013
Rozdział 3
Gdy usłyszałam głos Justina przy swoim rozgrzanym uchu przeszły mnie ciarki. Przełknęłam głośno ślinę,
Odwróciłam się i nic nie mówiąc objęłam rękoma jego szyję i zaczęłam kołysać się w rytmie wolnej melodii płynącej z głośników. Justin tańczyła ze mną trzymając swoje ręce na moich plecach, jednakże po chwili przycisnął mnie bardziej do siebie zjeżdżając przy tym rękoma na moje pośladki i ściskając je mocno. Gwałtownie wciągnęłam powietrze i odpychając go spojrzała na niego ze złością.
- Co ty sobie do cholery wyobrażasz?! - krzyknęłam na niego zirytowana i zła.
- Spoko mała, chciałem się zabawić. Wiesz...- podniósł znacząco brwi.
No mojej twarzy pojawiło się oburzenie.
- Nie jestem jakąś tanią dziwką, z którą możesz się zabawić kiedy ci się zechcę!
- Oj daj spokój. Widziałem jak się dzisiaj na mnie patrzyłaś. Wiem, że tego chcesz - podszedł do mnie i próbował mnie do siebie przyciągnąć.
- Nie. Odwal się Bieber! - odepchnęłam go i wybiegłam z imprezy.
Co on sobie do cholery myślał chwytając mnie za tyłek? Że przylepię się do niego jeszcze bardziej i będę się z nim obmacywała?! Czy on w ogóle myśli?! Przecież wcale mnie nie zna. Nie mam pojęcia czy alkohol spowodował u niego takie zachowanie czy on na prawdę taki jest. Coś czuję, że niedługo się o tym przekonam. Idąc wzdłuż ciemnej ulicy poczułam wibrację w tylnej kieszeni. Wyciągnęłam iPhona, dostałam sms's od Ariany.
Ariana :
Gdzie jesteś?
Selena :
Idę do domu...
Ariana:
Co? Co się stało?! :(
Selena :
Jutro ci opowiem. Nie martw się. Baw się dobrze :)
Nacisnęłam wyślij i schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Po jakiś 30 minutach , w końcu doszłam do domu. Będąc przed nim zauważyłam, na podjeździe samochód taty i palące się w kuchni światło.
- Już jestem - krzyknęłam wchodząc do domu.
- Gdzie byłaś? - spytał spokojnie tata.
Weszłam do kuchni gdzie siedział mój tata popijający lampkę wina, sprawdzając coś na tablecie.
- A wiesz, przyszła Ariana ze znajomymi i poszliśmy na miasto. Chcieli mi pokazać jakieś ciekawe miejsca.
- I co? Jest tu coś ciekawego?
- Um... Nic specjalnego - przygryzłam wargę - pójdę już na górę. Dobranoc tato - nie czekając aż mi odpowie wbiegłam po schodach do pokoju. Będąc już tam spojrzałam na zegarek stojący na szafce obok łóżka. Była 00:23. To dziwne, że tata nie był zły o to, że tak późno wróciłam. Rzuciłam się na łóżko i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudził mnie dzwoniący telefon.
- Co? - jęknęłam do telefonu.
- Sel! Wstawaj! Już po 12. Będę u Ciebie za 20 minut i lepiej żebyś była gotowa.
- Uhh... dobra - wywróciłam oczami, z westchnieniem ruszyłam w stronę garderoby gdzie wybrałam krótkie spodenki i miętową bokserkę. Poczłapałam do łazienki gdzie wzięłam szybki orzeźwiający prysznic, ubrałam i umalowałam się. W pełni uszykowana zeszłam do kuchni. Jak zwykle nie było mojego taty. Ciekawe gdzie tym razem pojechał... Wzięłam talerz z przygotowanymi kanapkami i poszłam do salonu. Usiadłam po turecku na kanapie i włączyłam telewizor. Skakałam z programu na program, ale nic nie przykuło mojej uwagi. Pustym wzrokiem wpatrywałam się w telewizor. Nadal myślałam o tym co stało się wczoraj na imprezie. Musze porozmawiać z Justinem, musimy sobie coś wyjaśnić. Chcę żeby wiedział, że nie jestem łatwą panienką, która da mu się przelecieć. Może trochę dramatyzuję, ale po tym jak mój chłopak zerwał ze mną bo nie chciałam się z nim przespać trudno ni się przełamać do takich rzeczy. Tak. Jestem cnotliwą dziewicą i nigdy się z nikim nie obmacywałam ani nic w tym stylu. W stosunkach z chłopakami ograniczałam się tylko do pocałunków, trzymania za rękę i przytulania. Tak wiem... super. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi.
- Już idę! - krzyknęłam wstając z kanapy. Otworzyłam drzwi, a za nimi stała uśmiechnięta od ucha do ucha Ariana. Na szczęście tym razem była sama. Nie chodzi o to, że nie polubiłam reszty paczki, wręcz przeciwnie są wspaniali, ale po prostu nie mam teraz ochoty na spotkanie z nimi.
- Hej - powiedziałam z uśmiechem - wejdź.
- Dzięki - weszła do domu i skierowała się do salonu.
- Chcesz coś do picia?
- Nie dzięki. No więc... dlaczego wczoraj tak nagle wyszłaś z imprezy? - spytała z troską w głosie - wszędzie cię szukałam.
- Wiem, przepraszam. Po prostu doszło tam do niekomfortowej dla mnie sytuacji.
- To znaczy? Opowiedz.
- Tańczyłam sobie z ludźmi i podszedł do mnie Justin no i zaczęliśmy razem tańczyć, wszystko byłoby dobrze gdyby nie zaczął się do mnie dobierać. Odepchnęłam go i powiedziałam mu co o tym myślę, a później wyszłam. Nie chciałam ci przerywać zabawi więc nic nie powiedziałam - uśmiechnęłam się słabo.
- Rozumiem... a swoją drogą Juss już taki jest. Znaczy to strasznie fajny chłopak i kocham go jako przyjaciela, ale jest on też strasznym podrywaczem. Stara się przelecieć wszystko co się rusza. Powinnam cię ostrzec, ale nie pomyślałam, że tak od razu będzie chciał się do Ciebie dobrać. Przepraszam.
- Spoko, nic takiego się nie stało...
- Mam pomysł! Pójdziemy na miasto! Małe zakupy jeszcze nikomu nie zaszkodziły, a przy okazji pokaże ci jakieś ciekawe miejsca - powiedziała entuzjastycznie.
Przez resztę dnia chodziłyśmy po mieście robiąc zakupy i śmiejąc się. Ariana to niesamowita dziewczyna. Przez ten jeden dzień strasznie się do siebie zbliżyłyśmy. Na szczęście nigdzie nie spotkałyśmy Justina. Podczas gdy wraz z Arianą wracałyśmy do mojego domu zadzwonił mi telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, to mój tata.
- Hej! Gdzie byłeś dzisiaj rano? - spytałam odbierając telefon.
- Cześć kochanie. Dostałem wezwanie do firmy i musiałem tam pojechać. Własnie... dzwonie, żeby powiedzieć ci, że muszę pojechać na konferencję i nie będzie mnie przez 3 dni, do wtorku.
- Ale tato. Po pierwsze jest weekend! Kiedyś musisz mieć wolne, a po drugie w poniedziałek jest rozpoczęcie roku szkolnego, zawsze spędzaliśmy ten dzień razem. - powiedziałam z żalem w głosie.
- Wiem kochanie, ale to naprawdę ważne. Jak przyjadę to ci to wynagrodzę, pójdziemy do restauracji, do kina. Właśnie wychodzę z domu bo przyjechałem po rzeczy. Pieniądze przelałem ci na konto. Nie szalej za bardzo i zadzwoń jak będziesz czegoś potrzebowała. Kocham cię, pa.
- Ja Ciebie też powiedziałam i rozłączyłam się.
- Co jest? - spytała Ariana nie odwracając wzroku od drogi.
-Mój tata wyjeżdża na konferencję i nie będzie go aż do wtorku.
- To znaczy, że masz teraz wolną chatę?
- Em... no tak, a co?
- Wyczuwam imprezkę - powiedziała moja przyjaciółka z chytrym uśmieszkiem na ustach.
_________________________________________________________________________________
No więc jest kolejny rozdział. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale wiecie, wakacje i ten...
Mam nadzieje, że rozumiecie. Zachęcam do komentowania, to dodaję motywacji :) mam nadzieję, że wam się podoba <3
Odwróciłam się i nic nie mówiąc objęłam rękoma jego szyję i zaczęłam kołysać się w rytmie wolnej melodii płynącej z głośników. Justin tańczyła ze mną trzymając swoje ręce na moich plecach, jednakże po chwili przycisnął mnie bardziej do siebie zjeżdżając przy tym rękoma na moje pośladki i ściskając je mocno. Gwałtownie wciągnęłam powietrze i odpychając go spojrzała na niego ze złością.
- Co ty sobie do cholery wyobrażasz?! - krzyknęłam na niego zirytowana i zła.
- Spoko mała, chciałem się zabawić. Wiesz...- podniósł znacząco brwi.
No mojej twarzy pojawiło się oburzenie.
- Nie jestem jakąś tanią dziwką, z którą możesz się zabawić kiedy ci się zechcę!
- Oj daj spokój. Widziałem jak się dzisiaj na mnie patrzyłaś. Wiem, że tego chcesz - podszedł do mnie i próbował mnie do siebie przyciągnąć.
- Nie. Odwal się Bieber! - odepchnęłam go i wybiegłam z imprezy.
Co on sobie do cholery myślał chwytając mnie za tyłek? Że przylepię się do niego jeszcze bardziej i będę się z nim obmacywała?! Czy on w ogóle myśli?! Przecież wcale mnie nie zna. Nie mam pojęcia czy alkohol spowodował u niego takie zachowanie czy on na prawdę taki jest. Coś czuję, że niedługo się o tym przekonam. Idąc wzdłuż ciemnej ulicy poczułam wibrację w tylnej kieszeni. Wyciągnęłam iPhona, dostałam sms's od Ariany.
Ariana :
Gdzie jesteś?
Selena :
Idę do domu...
Ariana:
Co? Co się stało?! :(
Selena :
Jutro ci opowiem. Nie martw się. Baw się dobrze :)
Nacisnęłam wyślij i schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Po jakiś 30 minutach , w końcu doszłam do domu. Będąc przed nim zauważyłam, na podjeździe samochód taty i palące się w kuchni światło.
- Już jestem - krzyknęłam wchodząc do domu.
- Gdzie byłaś? - spytał spokojnie tata.
Weszłam do kuchni gdzie siedział mój tata popijający lampkę wina, sprawdzając coś na tablecie.
- A wiesz, przyszła Ariana ze znajomymi i poszliśmy na miasto. Chcieli mi pokazać jakieś ciekawe miejsca.
- I co? Jest tu coś ciekawego?
- Um... Nic specjalnego - przygryzłam wargę - pójdę już na górę. Dobranoc tato - nie czekając aż mi odpowie wbiegłam po schodach do pokoju. Będąc już tam spojrzałam na zegarek stojący na szafce obok łóżka. Była 00:23. To dziwne, że tata nie był zły o to, że tak późno wróciłam. Rzuciłam się na łóżko i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudził mnie dzwoniący telefon.
- Co? - jęknęłam do telefonu.
- Sel! Wstawaj! Już po 12. Będę u Ciebie za 20 minut i lepiej żebyś była gotowa.
- Uhh... dobra - wywróciłam oczami, z westchnieniem ruszyłam w stronę garderoby gdzie wybrałam krótkie spodenki i miętową bokserkę. Poczłapałam do łazienki gdzie wzięłam szybki orzeźwiający prysznic, ubrałam i umalowałam się. W pełni uszykowana zeszłam do kuchni. Jak zwykle nie było mojego taty. Ciekawe gdzie tym razem pojechał... Wzięłam talerz z przygotowanymi kanapkami i poszłam do salonu. Usiadłam po turecku na kanapie i włączyłam telewizor. Skakałam z programu na program, ale nic nie przykuło mojej uwagi. Pustym wzrokiem wpatrywałam się w telewizor. Nadal myślałam o tym co stało się wczoraj na imprezie. Musze porozmawiać z Justinem, musimy sobie coś wyjaśnić. Chcę żeby wiedział, że nie jestem łatwą panienką, która da mu się przelecieć. Może trochę dramatyzuję, ale po tym jak mój chłopak zerwał ze mną bo nie chciałam się z nim przespać trudno ni się przełamać do takich rzeczy. Tak. Jestem cnotliwą dziewicą i nigdy się z nikim nie obmacywałam ani nic w tym stylu. W stosunkach z chłopakami ograniczałam się tylko do pocałunków, trzymania za rękę i przytulania. Tak wiem... super. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi.
- Już idę! - krzyknęłam wstając z kanapy. Otworzyłam drzwi, a za nimi stała uśmiechnięta od ucha do ucha Ariana. Na szczęście tym razem była sama. Nie chodzi o to, że nie polubiłam reszty paczki, wręcz przeciwnie są wspaniali, ale po prostu nie mam teraz ochoty na spotkanie z nimi.
- Hej - powiedziałam z uśmiechem - wejdź.
- Dzięki - weszła do domu i skierowała się do salonu.
- Chcesz coś do picia?
- Nie dzięki. No więc... dlaczego wczoraj tak nagle wyszłaś z imprezy? - spytała z troską w głosie - wszędzie cię szukałam.
- Wiem, przepraszam. Po prostu doszło tam do niekomfortowej dla mnie sytuacji.
- To znaczy? Opowiedz.
- Tańczyłam sobie z ludźmi i podszedł do mnie Justin no i zaczęliśmy razem tańczyć, wszystko byłoby dobrze gdyby nie zaczął się do mnie dobierać. Odepchnęłam go i powiedziałam mu co o tym myślę, a później wyszłam. Nie chciałam ci przerywać zabawi więc nic nie powiedziałam - uśmiechnęłam się słabo.
- Rozumiem... a swoją drogą Juss już taki jest. Znaczy to strasznie fajny chłopak i kocham go jako przyjaciela, ale jest on też strasznym podrywaczem. Stara się przelecieć wszystko co się rusza. Powinnam cię ostrzec, ale nie pomyślałam, że tak od razu będzie chciał się do Ciebie dobrać. Przepraszam.
- Spoko, nic takiego się nie stało...
- Mam pomysł! Pójdziemy na miasto! Małe zakupy jeszcze nikomu nie zaszkodziły, a przy okazji pokaże ci jakieś ciekawe miejsca - powiedziała entuzjastycznie.
Przez resztę dnia chodziłyśmy po mieście robiąc zakupy i śmiejąc się. Ariana to niesamowita dziewczyna. Przez ten jeden dzień strasznie się do siebie zbliżyłyśmy. Na szczęście nigdzie nie spotkałyśmy Justina. Podczas gdy wraz z Arianą wracałyśmy do mojego domu zadzwonił mi telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, to mój tata.
- Hej! Gdzie byłeś dzisiaj rano? - spytałam odbierając telefon.
- Cześć kochanie. Dostałem wezwanie do firmy i musiałem tam pojechać. Własnie... dzwonie, żeby powiedzieć ci, że muszę pojechać na konferencję i nie będzie mnie przez 3 dni, do wtorku.
- Ale tato. Po pierwsze jest weekend! Kiedyś musisz mieć wolne, a po drugie w poniedziałek jest rozpoczęcie roku szkolnego, zawsze spędzaliśmy ten dzień razem. - powiedziałam z żalem w głosie.
- Wiem kochanie, ale to naprawdę ważne. Jak przyjadę to ci to wynagrodzę, pójdziemy do restauracji, do kina. Właśnie wychodzę z domu bo przyjechałem po rzeczy. Pieniądze przelałem ci na konto. Nie szalej za bardzo i zadzwoń jak będziesz czegoś potrzebowała. Kocham cię, pa.
- Ja Ciebie też powiedziałam i rozłączyłam się.
- Co jest? - spytała Ariana nie odwracając wzroku od drogi.
-Mój tata wyjeżdża na konferencję i nie będzie go aż do wtorku.
- To znaczy, że masz teraz wolną chatę?
- Em... no tak, a co?
- Wyczuwam imprezkę - powiedziała moja przyjaciółka z chytrym uśmieszkiem na ustach.
_________________________________________________________________________________
No więc jest kolejny rozdział. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale wiecie, wakacje i ten...
Mam nadzieje, że rozumiecie. Zachęcam do komentowania, to dodaję motywacji :) mam nadzieję, że wam się podoba <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)